Fantastyczny wręcz Hinanz to zwierzę cudze, bo zupełnie nie nasze. Nie jest to na pewno kosmita, jakich pełno w naszym świecie. Kosmici są zupełnie inni. Prezentują ze sobą całkowicie bardziej otwarte sylwetki. Jaki powinien być prawdziwy kosmita? Mieć atenki na ciemieniu czy czole i oczy z połączonych małych siateczek. Takie oczy siateczkowate barwne są cechą ewolucyjną much błonkoskrzydłych i innych owadów. Czy może jest to istota bez oczu?
A może hinanz to efekt genetycznych komplikacji genów i biotechnologicznego wstrzykiwania obcych mu cech. Uszu jako skrzydeł nietoperza, błon na nogach będących pozostałością po skórze żab. Czy hinanz powstały jako pierwotny Dusicyna jest wynikiem wklejania obcych genów – mutantem i skutkiem prób genetycznych szalonego naukowca?
Teoretycznie jeśli hinanz "jest" można założyć, że jego powstanie musi wiązać się z pewnym wpływem działania człowieka. Czy jednak w naturze nie mógłby powstać taki oto ssak? Czy może na skutek nietrafnych konwergencji kilku połączonych charakterów budowy spowodowanych uformowaniem pod pewnym wpływem podobności analogicznej kilku organów został wykreowany naturalnie ten dziwnopies?
Jak hinanz mógłby powstać:
- Jako gatunek nieznany
- Przez człowieka: Jako efekt mutacji i wstrzykiwania obcych genów
- Jako istota konwergętnie zwierzęca pochodząca z kosmosu lub innego pobliskiego wymiaru czasoprzestrzeni.
Bo jakże to inaczej można wytłumaczyć jeśli nie ziemię płaską poza umysłem?
Hinanz jest postacią. To nie zwierzę z prawdziwości. Lub jest to też zwierzę, lecz niematerialne. Nie jest to duch, nie jest to kosmita, nie szatan czy jego sługus. Hinanz jest gatunkiem.
Kim w końcu jest niebanalny hinanz, zwierzę o wielce niejasnym pochodzeniu? Czy to kot nieznany, pies zagubiony, jeleń, kudu małe, nowy południowoamerykański jedyny Pteropus czy małpka krewna sajmiri, a może to kinkażu niejawny czy gryzoń wielki jak kapibara leśna? Czy to nikt? Czy takie zwierzęta jak hinanz i ena-avio-or to tak prawdziwe "nikt" gatunki, które nieistnieją? Czy są to może twory czystych hipotez niepopartych bytowaniem i prawdą z natury. Czy to hipoteza pewnego nieznańca? Gatunku zupełnie nieznanego...
"Hinanz z Xingu to niezwykły ssak. Nie można wyczuć bicia jego serca. Czy jest to rzeczywiste zwierzę, czy kolejna imaginacja? Czy w dorzeczu rzeki Xingu, w cichym lesie równikowym istnieje taki lis/kot/jeleń? Mija kolejny dzień w tropikalnym lesie deszczowym, z ukrycia wychodzą kolejne ssaki. W ekstazie nocnych gwizdów pojawia się hinanz z Xingu, zwierzę, o którym nigdy nie dowie się nauka. Wie o nim tylko twórca Mammals i wybranie przez niego grono szczególnych ludzi. Gdzieś w oddali słychać odgłos ścinanych drzew, drwale, którzy z rozkazu ludzi zdobywających kauczuk wycinają ostatnie dzikie ostępy nie wiedzą że nocą kilka kilometrów dalej, mały gryzoń z nieznanego gatunku żywi się pnączami innego nieznanego organizmu. Niedługo dane mu będzie jednak życie, za kilka lat połowa z tych zwierząt, które tam żyją wymrze bezpowrotnie nie wiedząc o tym że człowiek ich nie poznał. Gdzieś dalej na północ gdzie Xingu ze swymi błękitnymi wodami przepływa przez las żyje hinanz. Zwierzę z Xingu to stworzenie, które nocą słysząc wszelkie odgłosy, wchodzi w jakiś trans. Zahipnotyzowany spożywaniem roślinnych środków odurzających nie mogąc znieść tego wrzasku ciszy wskakuje na pierwszy pochyły pień i zaczyna wyć tak przeraźliwie, że pewni Indianie z nieznanego nam plemienia modlą się do boskich drzew o ratunek. Hinanz ma błony na kolanach, dziwnokształtne małżowiny uszne, pręgi wzdłuż ciała, oraz rozdwajający się na końcu pasmowany ogon.
(...) Jego szalony umysł to efekt działania prionów - zmutowanych białek niszczących mózgi zwierząt. Hinanz jest jednak odporny na działanie tego typu chorobotwórczych związków. Mimo tego cierpi straszne męki i poszukuje śmierci. Właśnie nocą, gdy aktywność pewnych prionów jest największa, cisza powoduje u zwierzęcia zmianę wszelkich zachowań. Te negatywne czynniki zmieniają nie do poznania te z wyglądu normalne zwierzę. Jego mózg podziurawiony jak ser szwajcarski to miejsce, w którym zachodzą wielkie afekty i zaburzenia. Zwierzę niesamowicie cierpi, nadziewa się na kolczaste krzewy i rzuca się, gryzie ogon i wszystko co zobaczy na swojej drodze. Ciągle cierpi męczarnie. Piękny to ssak, to symbol czyjejś śmierci i poświęcenia.
(...)Hinanz, zwierzę o dwóch mózgach i super związkach - organoneuroprionach posiada jeszcze wiele innych przystosowań. Jeszcze kilka wieków temu, gdy nie było jeszcze zagłady lasów równikowych, chmary protoplastów hinanza, wiecznie chorych ssaków budziły las o północy. Pasy grubej sierści na brzuchu i szyi to pogrubione warstwy naskórka. Hinanz ma wydłużone kły i szerokie łamacze."
"Canid przyczajony. Gatunki wciąż niejawne. 2008"
O ile mi wiadomo nauka nie zna takiego oto stwora, nie zna go i kryptozoologia. Pojętnie dochodzimy do wniosku, że mózgi są w stanie stworzyć istoty. Rozum jest zatem o wiele bardziej plastyczny, niż zmysły. Do teraz uważam, że w lesie Xingu musi istnieć taki ssak, czy byłby on drapieżcą groźnym, padlinożercą, wszystkożernym stworem czy roślinożernym ssakiem. Nauka rozszyfruje go za kilkanaście lat. W 2068 roku kilku amazońskich naukowców opisze ad hoc pewne zwierzę jako:
Wonderful hinanz. Valescuon hinansa.
Nadelon et al. 2068
Wielce nieprawdopodobne jest po prostu, że jest wiele hinanzów wspaniałych. Jeden jest właśnie krewnym żbików peruwiańskich, inny naziemnym nietoperzem, krewnym nowego podrzędu Galerochiroptera, następny pokrewny wilczkom, inny znowu przedstawicielem rodziny pakaran. Ile jest zatem hinanzów? Jeden jest i tylko tego jednego można odkryć. Nauka będzie wiedziała co nim będzie.
Caniche
"Szukając hinanza"