KryptoZoo
Czy Telewizja Discovery wyrządza szkodę kryptozoologii?
Dodano: 2015-05-05 01:18:50
Najnowsze programy telewizyjne poświęcone legendarnym i mitycznym potworom niewątpliwie przyciągną spore widownie. Inna sprawa, czy otrzymają pozytywne recenzje, czy też nie.

Mass-media to miecz o dwóch ostrzach, a powierzona odpowiednim dłoniom dezinformacja może stać się potężną bronią. Po wielu latach polowań na te stworzenia, ich audycjom dokumentalnym nie udało się odpowiedzieć na najważniejsze z pytań: czy one istnieją?

Programy o poszukiwaniu potworów wydają się podążać pewną ścieżką. Widzom przekazuje się pewne informacje o potworze, rejestrowane są wywiady ze świadkami, a wnioski są sprawdzane. Wszystko jest w porządku do czasu aż pewne wątpliwe szczegóły sprawią, że zaczynamy poddawać w wątpliwość ich prawdomówność.

Tak zwany dowód jest pokazywany na ekranie zbyt krótko, by oglądający mogli go samodzielnie przeanalizować. Są też i odciski stóp. Są one po prostu zbyt idealne jak na zwierzę lub potwora w czasie ruchu. Jakim sposobem możemy mieć pewność, że nie zostały one wykonane poprzez odciśnięcie w ziemi formy?

Poszukiwacze coś słyszą, mają jakieś przesłanki, wszystko to jest jednak bardzo nieprecyzyjne. Trudno sobie wyobrazić, jak - posiadając najnowszą zaawansowaną technologię - zespół badawczy nie potrafi zarejestrować odległego dźwięku czy obrazu, który wszyscy inni wydają się słyszeć lub widzieć głośno i wyraźnie. Poza tym, nagrane nawoływania zwierzęcia brzmią tak jak gdyby zostały zarejestrowane przez technika studyjnego.

Program "Finding Bigfoot", nadawany w należącym do Discovery kanale Animal Planet, obiecuje być bardziej przekonywający dzięki udziałowi sceptycznie nastawionego naukowca. Zespół badawczy robi jednak zbyt wiele szumu, jak gdyby chcieli przepłoszyć jakieś dzikie zwierzę. Wydaje się mało prawdopodobne, aby osamotniony stwór zbliżył się do tak dobrze widocznej kamery. Przynajmniej jednak zabierają wszystkie dowody do laboratorium w celu ich sprawdzenia.

Wpadki Telewizji Discovery z fałszywymi dokumentami

"Mountain Monsters" nadawane w ramach "Destination America" jest reklamowany jako reality show. Daleko mu jednak do realności. Akcja dzieje się w Appalachach, gdzie grupa poszukiwaczy-amatorów usiłuje schwytać słynne kryptydy, jak Chupacabra, Wolfman, Mothman, Bestia z Wampus czy Grassman. Póki co, w żadnym z odcinków nie udało im się wytropić żadnego potwora. Te seriale "w poszukiwaniu..." niewątpliwie są powierzchowne.

Wszystko zaczęło się w 2004 roku od programu "Dragons: A Fantasy Made Real" nadanego na antenie Animal Planet. Po raz pierwszy w historii telewizji program dokumentalny spowodował, że mityczne stworzenia wydawały się realne. Było to realistyczne podejście pozbawione realności.

Program "Magalodon: The Monster Shark Lives" nadawany w Discovery był reklamowany jako prawdziwy dokument. Jedyny problem stanowi fakt, że stworzenie nawet nie leżało obok żywego. Twórcy programu głosili, że prehistoryczny rekin zwany Magalodonem wciąż płynął pośród oceanów i zbierał swoje ofiary u wybrzeży Afryki. Naukowcy jednak wiedzą, że zwierzę to wyginęło około 1,5 miliona lat temu i taki stan prawdopodobnie trwa do dziś. Około 70% widzów było jednak przekonanych, że Magalodon naprawdę istnieje.

Wyobraźcie sobie, jaki wybuchł skandal gdy wszyscy odkryli, że to fałszywka. Program składał się z fałszywych ataków i obrazów wygenerowanych komputerowo (CGI), podczas gdy oświadczenie o sfabrykowaniu było wyświetlane bardzo krótko pod koniec programu. Dokument był niczym innym jak tylko mieszanką faktów i kłamstw.

A lista sfabrykowanych dokumentów ciągnie się dalej. W 2012 roku Animal Planet wyemitowało "Mermaids: The Body Found" - sfabrykowany film wypełniony komputerowymi grafikami. Co gorsza, wyemitowali dwa odcinki poświęcone syrenom, głosząc że one naprawdę żyją. A ludzie to kupili.

Sfabrykowane dokumenty "Shark Week" również wprowadzały ludzi w błąd. Wciąż jednak w takich programach występują naukowcy. Dlaczego? Z prostego powodu - są oszukiwani przez telewizję. Researcherzy przeprowadzają wywiady, a skrawki dowodów są wyrywane z kontekstu.

Za i przeciw

Programy o potworach ściągają uwagę na kryptydy, niektóre mniej znane od innych. Poznawanie nowych potworów jest zarówno urzekające jak i pouczające, bez względu na to czy one żyją czy nie, bądź też czy naprawdę istnieją czy stanowią wytwór fantazji. Ludzie oglądają te programy, a to mówi wiele.

W 2014 roku sequel zatytułowany "Megalodon: The New Evidence" przyciągnął przed ekrany 4,8 miliona widzów. W sposób naturalny naszą uwagę przykuwają tajemnice i najnowsze odkrycia, spójrzmy jednak prawdzie w oczy - oczekujemy, że oni schwytają potwora i udowodnią jego istnienie raz na zawsze.

Z całą pewnością zmieniłoby to nasze postrzeganie świata. Fałszywe rekiny i mityczne stworzenia wydają się przyciągać uwagę bardziej od tych naprawdę istniejących. Dopóki nie traktujemy ich poważnie, tego typu programy mogą naprawdę dostarczać nam rozrywki.

Dokumenty telewizji Discovery poświęcone polowaniu na potwory stanowią dzieło spekulatywnej fikcji naukowej. Owe pseudonaukowe audycje to dla nich chleb powszedni, niestety jednak, w sposób zamierzony wprowadzają one widzów w błąd.

Na pierwszy rzut oka, fałszywe dokumenty wydają się zabawne. Przekonują one ludzi, że syreny, prehistoryczne rekiny i ludożercze węże istnieją i poszukują swoich kolejnych ofiar. Nie jest to wcale śmieszne, ponieważ jeśli idzie o zgodność z faktami naukowymi, programy te pozostawiają wiele do życzenia.

Póki co, muszą jeszcze udowodnić że te stworzenia rzeczywiście można gdzieś spotkać. Wszystko, co nie stanowi mocnego dowodu wytrzymującego rygorystyczne testy laboratoryjne, jest nie do zaakceptowanie.

To właśnie przez te programy ludzie tracą wiarę w kryptozoologię. Podsumowując, odpowiedź na postawione w tytule pytanie brzmi: TAK, te audycje niewątpliwie wyrządzają kryptydom szkodę.

Nowy dyrektor telewizji Discovery, Rich Ross, obiecuje że położy kres fałszywym dokumentom produkowanym przez jego sieć. Musi jeszcze przeprosić za wpadkę z Megalodonem, wciąż jednak jest nadzieja.

Octavia Drughi, topsecretwriters.com
Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios