KryptoZoo
https://www.kryptozoologia.pl/forum/

Powietrzne kryptydy - relacje świadków
https://www.kryptozoologia.pl/forum/viewtopic.php?f=9&t=639
Strona 2 z 2

Autor:  Oszołom [ 18 Sty 2007, 10:19 ]
Temat postu:  Powietrzne kryptydy - relacje świadków

To musiał być naprawdę wielki orzeł. Nasz bielik może unieść zdobycz o wadze do 10 kg.

Autor:  Kiedrzu [ 18 Sty 2007, 12:56 ]
Temat postu:  Powietrzne kryptydy - relacje świadków

Bedąc w górach, to słyszałem jak to górale mi mówili, że orły(czyli orły przednie), wielelokrotnie porywały zarówno jak i młode i dorosły owce.
Góralska powiastka, ale może w niej tkwić troche prawdy.

To było tak apropos, "polskich thunderbirdów".

Autor:  Chupas [ 18 Sty 2007, 17:14 ]
Temat postu:  Powietrzne kryptydy - relacje świadków

Niemożliwe.

Masa owcy domowej samicy to 20 - 80 kg, masa samców 30 - 140 kg.
Masa orła przedniego... max 5kg :/

Autor:  Kiedrzu [ 18 Sty 2007, 17:26 ]
Temat postu:  Powietrzne kryptydy - relacje świadków

Kilka informacji o takowym ptaku i to nie z bajań góralskich.


Ale na początku XIX w. ksiądz Stanisław Staszic w dziele "O Ziemiorodztwie Karpatów..." pisał: "W Karpatach, widziałem /.../ orły, co nazywam Królewskie, są niezmiernej wielkości, do trzech stóp przeszło miewają w długość. Zupełnie są żółtawo płowe; oko wielkie, zapadłe, i nadzwyczaynie żywe, zrzenica jaskrawo-żółta. Dziubas barzo ruby i z ostro-przysiekiem. Spony całkiem są czarne, do czterech cali długości maią. Widziałem takiego orła Karpackiego, który siedemnaście funtów Wiedeńskich ważył [czyli ok. 9,5 kg - przyp. T.B.]. Te znaiduią się w Tatrach zawsze na naiwyższych skałach. Nigdy nie trafiło mi się ich widzieć niżei, iak zachodzą lody i śniegi". Że w Tatrach zdarzały się niegdyś okazy orłów o niepospolitej wielkości i sile, świadczy opis c. k. leśniczego Franza Kleina: "Skała Siwa niedaleko granicy orawskiej, należąca do państwa Czarnodunajeckiego, zasługuje na wzmiankę z tego względu, że w r. 1785 zastrzelił koziarz, strzelec kozic, gnieżdżącego się tam orła, właśnie w chwili, gdy zjadał dziecko, porwane gdzieś w nieznanej okolicy. Ten potwór okropny spadł z wysokości 80 sążni ze skały wraz z dzieckiem już prawie zjedzonym i przez długie lata zachowywano go ku wspomnieniu owego zdarzenia". Wypadek ten zilustrowany został na przełomie XVIII i XIX wieku przez austriackiego leśniczego Ignatza Franza Blumenfelda (niedawno odkryty rysunek opublikował kwartalnik "Tatry. TPN"). Opowieść o ataku orła na dziecko pilnujące owiec w Tatrach przytacza też Stanisław Witkiewicz w "Na przełęczy". Na azjatyckich stepach orły bywają tak silne, iż Kirgizi używają ich do polowań na wilki.

Niewątpliwie orzeł przedni to jeden z największych drapieżców wśród krajowej awifauny - pikując potrafi osiągać prędkość do 160 km na godzinę. W Tatrach poluje na świstaki i drobniejszą zwierzynę, ale zdolny jest także zaatakować kozicę i unieść w powietrze połówkę jej tuszy (ok. 6-12 kg), co obserwował po słowackiej stronie znakomity znawca tatrzańskiej fauny, inż. Jerzy Zembrzuski. Napaść orła na kozice w Dolinie Czarnej Jaworowej opisuje Staszic: "Nagle usłyszałem wielki, i po skałach rozlegający się świst. W tem /.../ po drugiei stronie wondołu na skałach trzy dzikie Capy. Jeden stary, rogacz barzo wielki a cokolwiek dalei za nim dwa młode kozlaki. Nad nimi w górze wysoko latał orzeł królewski /.../. Ów cap stary znawu trzykroć raz za razem, powtórzywszy swoi świst przeraźliwy, iakoby na ostrogę młodszych o niebespieczeństwie, z wielką szypkością, skacząc z rypy na rypy, uciekł w głębsze skały. Za nim, z równą zręcznością uciekaiąc, rzucały się z skał na skały i owe młode koźlęta. W tem orzeł prosto szybem uderzył na ostatnie koźle, i zaraz mu naipierwei wydarł oczy. Kozieł choć z swei postawy był większy i mocnieiszy; ale skoro był zciemniony wśród przepaści, dalei ruszyć się nie śmiał, i iuż powolną legł swego napastnika ofiarą". W roku 1985 zaobserwowano w Tatrach Bielskich atak pary orłów na dopiero co narodzone koźlątko, w którego obronie stanęła odważna matka. Po 6 godzinach dzielna kozica uległa i orły porwały malucha w szpony...

Jest to fragment tekstu Tomasza Boruckiego.

Autor:  Chupas [ 18 Sty 2007, 17:30 ]
Temat postu:  Powietrzne kryptydy - relacje świadków

"Kiedrzu" napisał(a):
siedemnaście funtów Wiedeńskich ważył [czyli ok. 9,5 kg - przyp. T.B.].

zaatakować kozicę i unieść w powietrze połówkę jej tuszy (ok. 6-12 kg)


6-12 kg to nie średnia waga owcy - 50 kg :/

Autor:  Kiedrzu [ 18 Sty 2007, 17:52 ]
Temat postu:  Powietrzne kryptydy - relacje świadków

Ale my tu mówimy o naszych "rodzimych" owcach, a nie jakis owcach arui czy owcach kanadyjskich.
Taka zwykła owca to waży średnio 20-30 kg, a jak wiemy, ptaki drapieżne są w stanie unieść ofiare 2x cięższą od siebie.

Autor:  FarbenHait [ 04 Kwi 2007, 18:40 ]
Temat postu:  Powietrzne kryptydy - relacje świadków

prawda czy nie. To jednak jest interesujące. Ja jestem skłonna uwierzyć w te rewelacje.

Autor:  Tryk [ 23 Lip 2007, 15:00 ]
Temat postu:  Odp: Powietrzne kryptydy - relacje świadków

Może z pterodaktylami jest tak jak z latimerią, tylko że nie chowa się na dnie morza tylko w gęstwimie dżungli i czasem wyrusza na łowy??
Ja wierze w pterodaktyle i Thunderbirds

Autor:  Virgo C. [ 23 Lip 2007, 17:55 ]
Temat postu:  Odp: Powietrzne kryptydy - relacje świadków

Z Thunderbirds co prawda bym polemizował ale już pterodaktyle - czemu nie ? Wszak dwa główne miejsca obserwacji Ropenów i Kongamato są słabo zbadane więc coś faktycznie może tam istnieć :)

Autor:  nikifoor [ 23 Lip 2007, 18:15 ]
Temat postu:  Odp: Powietrzne kryptydy - relacje świadków

Virgo C. napisał(a):
Wszak dwa główne miejsca obserwacji Ropenów i Kongamato są słabo zbadane więc coś faktycznie może tam istnieć :)

To nie jest dowód, co najwyżej może to dawać nadzieje osobom, które chciałyby, aby do dzisiejszych czasów przetrwały prehistoryczne gady.

Autor:  Tryk [ 23 Lip 2007, 18:53 ]
Temat postu:  Odp: Powietrzne kryptydy - relacje świadków

jakiś niewiadomo jak ogromny dowód to nie jest ale jedna z kilku rzeczy potwierdzająca (być może) występowanie tego gada

Autor:  Virgo C. [ 23 Lip 2007, 19:05 ]
Temat postu:  Odp: Powietrzne kryptydy - relacje świadków

nikifoor napisał(a):
To nie jest dowód, co najwyżej może to dawać nadzieje osobom, które chciałyby, aby do dzisiejszych czasów przetrwały prehistoryczne gady.

Ale też nie dowód na to, że tam nie występują. Jeśli dobrze pamiętam to Kongamato jest znany wśród ludów zamieszkujących tamte tereny :)

Autor:  nikifoor [ 23 Lip 2007, 19:07 ]
Temat postu:  Odp: Powietrzne kryptydy - relacje świadków

Tryk napisał(a):
z kilku rzeczy potwierdzająca (być może) występowanie tego gada

No i znowu musze powtórzyć - sam fakt, że doniemane zwierzę ma zamieszkiwać teren słabo zaludniony, nie jest ŻADNYM dowodem. Równie dobrze mogę sobie wymyślić 100-metrowego węża rzekomo zamieszkującego Syberię, dając na dowód niskie zaludnienie tego regionu.
@Virgo oczywiście że nie, ja nic takiego nie napisałem.

Autor:  BeliveIT [ 01 Cze 2010, 16:54 ]
Temat postu:  Odp: Powietrzne kryptydy - relacje świadków

Z tym porwaniem dziecka to brzmi poważnie...

Autor:  sohana [ 04 Cze 2010, 17:50 ]
Temat postu:  Odp: Powietrzne kryptydy - relacje świadków

No, to ja powiem, że skoro niektóre pterozaury miały skrzydła 10 m rozpiętości, to dlaczego nie może istnieć ptak z 6-cio m. skrzydłami?
Cytuj:
,,Thunderbird" cechuje się przede wszystkim ogromnymi rozmiarami, rozpiętość skrzydeł tego ptaka wynosi ok. 20-35 stóp, czyli mniej więcej 6-11 metrów

No 11, to może i przesada, ale najwiękrzy ptak jaki kiedykolwiek latał po ziemi (Argentawis) miał 6-8m i wagę 60-80kg. TB z rozpiętością się mieści, nawet nieco przypomina Arg.

Poza tym, skoro latimeria, żółwie i krokodyle przetrwały do naszych czasów prawie nie zmienione, to pterozaury róznież mogły. Fakt, zę widuje się je żadko, ale, bądźmy szczerzy, degradacja środowiska w ameryce, chałas i bród mogły skutecznie odstraszyć pterodaktyle, dlatego tak mało razy sie je widuje. Poza tym więkrzość przypadków była w USA, a tam są Koldyriery. Również w okolicach tych gór widziano TB, czyli mogą być dobrym schronieniem dla gigantów. Aczkolwiek Kol. w kanadzie są jeszcze bardziej niezamieszkałe, ale z tamtąd może nie być wgl doniesień, bo skoro nie ma za dużo ludzi, to też nikt ich nie widzi.


Ifhan, Iran 24 marzec 1990 roku.
Rodzinę przebywającą na pikniku atakuje niezydentyfikowny ptak, większy od orła i porywa dwuletnie dziecko. Nie odnaleziono ani ptaka, ani gniazda, ani dziecka.

Kto na piknik w 1990 bierze aparat? (one nie były wtedy tak bardzo rozpowrzechnione i tanie.) Pozatym, sądzicie, że starzy zabiliby (bądź cokolwiek innego) własne dziecko dla sławy?

USA, Illinois, Logan County 25 lipiec 1977 roku
Gigantyczny ptak, podobny do przerośniętego kondora atakuje dwójkę chłopców bawiących się przy basenie. Jeden z nich ratując się, skacze do basenu, drugi natomiast zostaje porwany w szpony potwora (chłopiec waży 30 kg !). Dzięki walce z ptakiem w powietrzu ratuje się. Rodzice przybiegają słysząc krzyki dzieci. Nawet kondor andyjski nie byłby w stanie unieść takiego ciężaru.

Wiadomo, rodzice nie myśleli o sesji fotograficznej ptaka, tylko o życiu dzieci. A młody sam by się nie pocharatał (no chyba że rodzinka patologiczna)

USa Illinois, Kaledonia / Overland 6 kwietnia / 10 kwietnia 1948 roku

Mostrualnych romiarów ptak wielkości awionetki przestraszył mieszkańców miasteczka. Kilka dni później troje świadków ujrzało lecącego na niebie wielkiego ptaka. Śwadkowie ocenili rozpiętość skrzydeł potowra na około 6 metrów (największe żyjące teraz ptaki, kondory andyjskie Vultur gryphus mają dwukrotnie mniejszą rozpiętość skrzydeł).

To samo, aparaty były wielkie, nieporęczne i nie każdego było naniego stać.

USA, Hudson Calley River, maj 1961 roku

Pilot awionetki spotyka się w powietrzu z ptakiem niewiele mniejszym od jego maszyny.

On nawet nie miał możliwości zrobić zdjęcia, pozatym pewnie nawet aparatu nie miał.

Pterozaury w afryce?
A co tu myśleć? Teren prawie wgl nie zbadany, brak środków na eksploracje, ciągłe wojny, niedouczenie. Kto by się tym zajmował ??? Oni tam maja plagę ADIS i wybuchy. Nic ich nie interesuje, że mogą być o krok od przełomowego odkrycia.


To ode mnie

~~Sohka

Autor:  drego [ 19 Cze 2010, 21:24 ]
Temat postu:  Re: Powietrzne kryptydy - relacje świadków

No Sohanka, przebrnąłem przez Twoją wypowiedź i powiem, że się namęczyłaś. Nie będe wytykać Ci błędów, których kilka znalazłem bo to nie o to chodzi, ale uwierz mi kondor andyjski nie jest największym ptakiem na świecie, nawet wśród latających.
Skupiłaś się na Ameryce, a o Afryce tylko napomknęłaś. Nie można zapominać o Kongamato i Olitiau. Proponuje też poczytać o latających potworkach z wysp Pacyfiku....
Dużo relacji o latających kryptydach można znaleźć w "Powrocie smoków" Hausdorfa, kilka z tych które przedstawiłaś też tam chyba jest

Autor:  Arek [ 20 Cze 2010, 00:27 ]
Temat postu:  Re: Powietrzne kryptydy - relacje świadków

Huh , do takiego tematu trzeba wziąść głębszy oddech, powoli mogę spróbować przelać moje myśli.
Takiego rodzaju obserwacje , czy to yeti którego jeszcze nigdy na 100% nie dowiedzono, czy to jakiegoś rodzaju wymarłe dinozaury, chupy, czy nawet statki ufo , zawsze jest ten sam problem, coś się obserwuje ale jak na zdrowy rozsądek takie coś nie ma prawa istnieć. Przeglądając literaturę znajdziemy jednak tysiące opowieści że ktoś coś widział.
Jedna z teori głosi o tym że te "cosik" przybywa z innych wymiarów, z innych światów. Wiem jak to beznadziejnie brzmi i zero dowodów na to że takie wymiary istnieją. Naukowcy do dzisiaj nie znależli dowodu że to możliwe!. Trzeba jednak także powiedzieć że nikt nie pokazał dowodów również na to że takie inne światy nie istnieją.
Być może jest tak jak głosi ta teoria że takie istoty, lub statki ufo przybywają do nas z takich innych wymiarów, że są okna przez które mogą się do nas dostać, może te mniej rozumne dostają się tutaj przypadkowo?. I jeżeli chodzi o zwierzęta to widzicie sami że w praktyce widzi się zawsze pojedyńcze osobniki, nie mówię teraz o kryptydach które kiedyś żyły i za wymarłe są uważane, mówię o przypadkach gdzie pojawia się czy to yeti, czy chupa i sieje spustoszenie a po pewnym czasie znika, i to bez śladu, przypadków takich jest naprawdę wiele , choćby ten słynny chupa o którym Nautilus w tamtym roku pisał.
Przez parę lat ostatnich pokazywały się art. na ten temat, jeden z takich co dobrze pamiętam opowiada o tym co działo się w USA, poszukam w archiwum go i dam linka

-- 20 Cze 2010, 00:32 --

http://infra.org.pl/wiat-tajemnic/niezw ... nwalkera-1
Warto poczytać i przemyśleć

pozdro wszystkim

Autor:  drego [ 20 Cze 2010, 10:52 ]
Temat postu:  Re: Powietrzne kryptydy - relacje świadków

Wiesz, tak naprawdę to nie wiemy czym jest jakieś 90% materii budującej nasz świat. Fizyka nie odrzuca istnienia równoległych światów, ale to ciągle fantastyka. Może na razie pozostańmy w naszym świecie bo mamy tu dosyć problemów;] A co do Nautillusa to nie wierzyłbym ślepo we wszystko co piszą.

Autor:  Arek [ 21 Cze 2010, 06:52 ]
Temat postu:  Re: Powietrzne kryptydy - relacje świadków

Ja nie wierzę ślepo w wszystko co piszą, ale ta relacja pana co przyjechał po spożyciu alkoholu na policję (nie bał się że mu "prawko" wezmą) jest taka sama jak wiele innych tutaj omawianych

Strona 2 z 2 Wszystkie czasy w strefie UTC
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/